Guten tag! Tu Spajderowa, oto powód, dla którego ten blog będzie inny niż wszystkie! A mianowicie opowiadanie! Tak, mniej więcej jedna część na parę dni. Mam nadzieję, że was to zadowoli. ^^ A teraz szybkie info. Stark tak eksperymentował z reaktorem łukowym, że odmłodził/postarzył wszystkich herosów do wieku 24 lata. Ty jesteś Alli Hayse i masz 23 lata, urodziny w październiku. 13 października. To ja się przymykam i zapraszam do czytania! :D
9:00, kolejny nudny dzień... No cóż, jesteś bogatą założycielką szpitalu dla sierot... Na serio bogatą, w rankingu przewyższają Cię tylko dwie osoby... Tony Stark i założyciel firmy Microsoft... Niestety, nie masz pamięci do imion, więc nie zapamiętałaś, jak nazywa się ten gościu. Szybko wstałaś, ubrałaś swoje różowe kapcioszki w pandy i podeszłaś do wielkiej szafy. Spieszyłaś się na konferencję prasową organizowaną przez porwanego 3 miesiące temu Tony'ego Starka. Wyjęłaś z szafy małą-czarną, czarne szpilki i diamentową biżuterię. Uczesałaś włosy i zgrabnym ruchem poprawiłaś makijaż. Tak wyszykowana poszłaś na konferencję, w drodze jedząc batonik zbożowy, który dostałaś od swojej osobistej asystentki-Melanie. Jesteś w sali konferencyjnej, wszędzie mnóstwo dziennikarzy, śledzący każdy twój ruch.
-Proszę powiedzieć, dlaczego akurat szpitale dla dzieci?-Spytała dziennikarka o blond włosach związanych w kucek i jasnej cerze.
-Gdyby szpitale nie były potrzebne, produkowałabym broń.-Powiedziałaś jej i posłałaś jej swój firmowy uśmiech numer 312. Kobieta odwdzięczyła się tym samym.
-Łał! Pan Stark ma bardzo podobne powiedzonko!-Powiedziała kobieta i podłożyła Ci megafon pod usta. Miałaś w głowie milion chamskich odpowiedzi na tą uwagę...
-No co ty, nie wiedziałam... Że cię za tą twoją spostrzegawczość nie wylali jeszcze...-Pragnęłaś tak powiedzieć, jednak postanowiłaś zachować pozory odpowiedzialnej celebrytki.-To niesamowite, jaki ten świat mały...-Powiedziałaś nie przestawiając się uśmiechać. Na salę wszedł mężczyzna. Był dobrze zbudowany, miał ciemne włosy, w ręku dzierżył paczuszkę z cheeseburgerem z Burger Kinga, i miał charakterystyczny zarost, którego nie dało się nie pamiętać... Jak na 3 miesiące w niewoli wyglądał zaskakująco dobrze... Zamiast podejść za ambonę i wygłosić przemówienie usiadł przed nią.
-Usiądźcie.-Powiedział, a tłum łącznie z tobą spoczął.-Pobyt tam dał mi wiele do myślenia... Pomyśleć, że my tak tu sobie siedzimy, a tam od mojej broni ginie kolejny niewinny człowiek... W takich chwilach zazdroszczę ludziom takim jak tamta tam z tyłu.-Powiedział i wskazała na Ciebie palcem.
-Huh? Mnie?-Spytałaś zdezorientowana. Stark przytaknął ruchem głowy.
-Podejdź no tu.-Powiedział do Ciebie, a Ty posłusznie wykonałaś jego polecenie, czułaś na sobie wzrok dziesiątek wścibskich dziennikarzy, którzy zapewne już wymyślają jakieś chore teorie na twój temat..-Alli będzie od dzisiaj mieszkała ze mną, w mojej willi nad brzegiem morza, gdyż zamykam działalność mojej firmy. Na dobre, przy okazji przyda się ktoś, kto pomoże mi znosić humory Pepper... A teraz dziękuję, a Ty Alli chodź ze mną. Zdrętwiałaś, dziennikarze rzucali w twoją stronę setki tysięcy pytań i komentarzy, robili masę zdjęć, a Ty nie mogłaś się ruszyć. Niby przez te lata o trema była daleko za tobą, teraz nieoczekiwanie powróciła. Chciałaś coś powiedzieć, jednak nie mogłaś. Gdy tak stałaś, poczułaś ciepło czyjejś umięśnionej dłoni, prowadzącą jej kościsty odpowiednik. Szłaś chwilę, stanęliście dopiero w jakimś ustronnym miejscu, bez masy dziennikarzy i gapiów. Czując wolność natychmiast się otrząsnęłaś.
-Stark, co to u licha miało być?! Ja cię prawie nie znam, a mam się do Ciebie wprowadzać! Co to miało być w ogóle!-Syknęłaś. Tony wziął gryza bułki.
-Opieprzyłaś mnie tak, jakbyś znała mnie co najmniej 12 lat.-Powiedział. Byłaś mocno zdenerwowana.
-Ale... Ych!-Warknęłaś i uderzyłaś ręką w ścianę. Tony nie robił sobie nic z twojej niechęci i tylko patrzył na Ciebie jak się poniewierasz.
-No All, co Ty? Dla starego kupla tego nie zrobisz?-Spytał błagalnym tonem. Spojrzałaś na niego i westchnęłaś.
-O ile wiem, 15 minut to nie tak długo, ale... Dobrze... Tylko pojadę do siebie zabrać najpotrzebniejsze rzeczy... Zgoda?-Spytałaś. Stark uśmiechnął się do Ciebie, tym razem nie wyglądało to na jeden z jego popisowych uśmiechów do zdjęć... Wyglądał bardzo... Szczerze...
-Cieszę się, że się zgodziłaś!-Powiedział i poklepał cię po plecach. Postanowiłaś posłać mu szczery uśmiech. Wpatrywał się w Ciebie chwilę i wybuchł nieplanowanym śmiechem.
-Co?-Spytałaś również rozbawiona.
-Nie próbuj więcej z szczerymi uśmiechami, te sztuczne wychodzą Ci o wiele lepiej!-Powiedział Uśmiechnęłaś się pod nosem.
-Dzięki.-Powiedziałaś i poszłaś do swojej limuzyny. W swojej posiadłości uporanie się z wszystkim poszło Ci naprawdę szybko, całe 8 szaf ubrań, łącznie 18 walizek, elektronika, pamiątki i rzeczy osobiste, które łącznie zabrały Ci miejsce w 10 walizkach. Dużo walizek. Na szczęście po to masz prywatny helikopter. I samolot. I paręnaście aut. I tora. I jacht. I prom. I parowiec. I motorówkę. I trolejbus. I autobus. I tramwaj. Przygotowana na wszystko wsiadłaś do swojego sportowego Ferrari i dałaś służbie zająć się twoim bagażem. Po paru kwadransach jazdy dojechałaś do posiadłości Starka, który już czekał na Ciebie z otwartymi ramionami przed domem.
CDN.
By Spajderowa.
Tak, wiem, że takie nudne i mało superbohaterstwa, ale akcja się dopiero rozkręca! :D Czekać mi cierpliwie i szczęśliwie! (Jak coś pokręciłam to praszam, nie ogarniam jeszcze tego systemu cX )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz