Guten tag! Tak, tu znowu ja i kolejne opowiadanie! ^^ (Tak, tak, tu już odkryjesz trochę swoich 'mocy') Przypominam, jesteś Alli Haeys, masz 22 lata, pozostali mają 23. (Bo wiesz, Stark tak eksperymentował z reaktorem łukowym, że odmłodził/postarzył wszystkich bohaterów.) I urodziny masz 13 października. Tak więc nie przedłużam i zachęcam do czytania i komentowania!
Siedziałaś w salonie, nie bardzo wiedząc co masz robić. Siedziałaś na kanapie i machałaś nogami. Do pokoju nagle wszedł Tony.
-To co? Możemy iść?-Spytał z uśmiechem. Spojrzałaś na niego. Miał czerwoną koszulę w kratę i czarne jeansy. Może i nie wyglądał jakoś bardzo oszałamiająco, ale nie wyglądał również bardzo źle. Było tak po środku. Westchnęłaś i podniosłaś się z kanapy.
-Możemy. To gdzie?-Spytałaś. Stark uśmiechnął się.
-Chodź.-Powiedział i wyszedł z rezydencji. Szliście jakąś polną dróżką, nad waszymi głowami latały wygłodniałe mewy, a w powietrzu unosiło się zdrowe, morskie powietrze. Był już późny wieczór, co dodawało uroku temu miejscu. Słońce chowało się za horyzontem po czerwono-różowym niebie. Blask naszej najbliższej gwiazdy odbijał się od wysokich klifów, nadając im połysku i odrobiny tajemniczości. Szliście właśnie brzegiem morza i delektowaliście się pięknem zachodzącego słońca. Szłaś przy samej wodzie. Byłaś myślami gdzieś indziej i nie rejestrowałaś tego, co dzieje się w tej chwili. Nagle poczułaś lekki chłód wody na całym swoim ciele poniżej klatki piersiowej. Tak, leżałaś wepchnięta do wody, a Tony się głupio śmiał. Skrzywiłaś się, jednak Ciebie ta sytuacja również bawiła. Postanowiłaś nie pozostawać dłużna i również wepchnąć go do wody. Wstałaś, podbiegłaś do mężczyzny i z całej siły pchnęłaś go w otchłań. On na twoje nieszczęście tylko się zachwiał i nadal się z Ciebie śmiał. Zrobiłaś jeszcze jedno podejście. Cofnęłaś się o parę kroków, wzięłaś rozbieg i z całej siły pchnęłaś go w morze. Stark znów się zachwiał, ale tym razem z odwrotnym skutkiem niż poprzednio, bo wpadł do wody. Tylko jednocześnie chwycił Cię za rękę i Ty też miałaś możliwość posmakowania morskiej wody, którą się prawie zachłysnęłaś.
-Wniosek? Nie umiesz się bić.-Powiedział mężczyzna. Skrzywiłaś się i ochlapałaś go wodą.
-Nie lubię Cię.-Powiedziałaś i znowu go ochlapałaś. Mężczyzna nie pozostawał dłużny i również Cię ochlapał. Bawiliście się jak słodkie, duże dzieci. Po jakimś czasie postanowiliście wrócić do willi. Gdy doszliście, pierwsze co zrobiłaś, to spojrzałaś na zegarek. Wybiła właśnie druga godzina od waszego wyjścia. Mokra spojrzałaś na Starka.
-Stark, nie lubię Cię. Przez te twoje zawody w chlapaniu wodą będę chora.-Powiedziałaś pewnie i skrzyżowałaś ręce na klatce piersiowej.
-To Ty je wymyśliłaś.-Odciął się mężczyzna i spojrzał na Ciebie. Westchnęłaś ciężko i powiedziałaś.
-Milcz. Twój pomysł, twój pomysł.-Powiedziałaś pewnie i roześmiałaś się, mimo iż obiecywałaś sobie powagę. Stark zaczął Cię przedrzeźniać.
-Naprawdę Cię nie lubię!-Powiedziałaś z śmiechem i poszłaś do swojego pokoju.
-Aha! Jutro z samego rana wstaw się w garażu, będę Cię potrzebował!-Usłyszałaś jeszcze.
-Dobrze!-Odkrzyknęłaś i poszłaś do siebie. Następnego dnia niezwłocznie zaparzyłaś sobie kawę i zrobiłaś śniadanie. Po spożyciu poszłaś do warsztatu Starka. Z radia leciała jakaś nieznośna muzyka, na cały regulator.
-Dobry! O co chodzi?-Spytałaś podchodząc do działającego mężczyzny.-I czy mógłbyś to... Ściszyć?-Spytałaś. Tony jakby dopiero teraz Cię usłyszał, odwrócił się do Ciebie i powiedział.
-Cześć. Dobrze, że jesteś. I co? Nie jesteś chora!-Zaśmiał się.-A teraz tak serio, mam tu taki prototyp narzędzi służących do latania stworzonych za pomocą właśnie reaktora łukowego. Tylko coś mi nie chcą działaś.-Powiedział i podrapał się w kark. Westchnęłaś.
-Pokaż.-Powiedziałaś. Mężczyzna podał Ci dwa dziwne urządzenia. Obejrzałaś je dokładnie i sięgnęłaś po kombinerki.-Zapomniałeś złączyć tych dwóch kabli...-Mówiłaś nie przestając naprawiać. Gdy stworzyłaś s nici w kablu ładny warkoczyk sięgnęłaś po lutownicę i złączyłaś kable. To samo zrobiłaś z pozostałymi urządzeniami.-Masz i się ciesz!-Powiedziałaś i położyłaś ostatnie urządzenie na stół. Stark zdziwił się i dokładnie przyjrzał się każdemu urządzeniu z osobna.
-Zdolna jesteś.-Stwierdził. Uśmiechnęłaś się słysząc te słowa i oparłaś się o blat stołu. Stark jeszcze chwilę grzebał coś przy tych urządzeniach, ale gdzieś poszedł i zachęcił Cię ruchem ręki, żebyś poszła za nim. nie mając nic innego do roboty postanowiłaś tak zrobić. Doszliście do garażu, jeszcze większego, tamten był raczej warsztatem, prawdziwy garaż rozpoczyna się właśnie tu. Było tam mnóstwo miejsca i mnóstwo sportowych samochodów. Nie zrobiło to na tobie piorunującego wrażenia, ale jakieś na pewno. Usiadłaś pod ścianąπ, a Stark stanął na środku jakiegoś kółka.
-Patrz uważnie. Teraz dowiemy się, czy to będzie działać i czy na pewno będę latać.-Powiedział do Ciebie. Pokiwałaś głową z zrozumieniem.
-Dobra, próba pierwsza. Jak coś, to oblej mnie wodą.-Powiedział mężczyzna do robota i zaczął coś przełączać. -Dobra, najpierw na luziku, 10% mocy.-Powiedział. Chwile jeszcze tak stał, ale po tym czasie oczekiwania wzbił się w górę tak szybko i tak niespodziewanie, że zrobił dziurę w suficie i upadł na jeden z samochodów. Ty patrząc na to zdarzenie cały czas dosłownie turlałaś się po podłodze ze śmiechu. Stark już miał wstawać, ale robot uraczył go porcją płynu z gaśnicy, co spowodowało u Ciebie jeszcze większy śmiech. Stark wstał już tym razem na poważnie i spojrzał na Ciebie z grymasem.
-Czyli sugerujesz, że będziesz ode mnie lepsza?-Spytał. Ty cały czas się śmiejąc powiedziałaś.
-Naturalnie!
Mężczyzna uśmiechnął się łobuzersko, na chwilę znikł z twojego pola widzenia i wrócił czysty i z wyczyszczonymi urządzeniami, które Ci podał. Widząc je opanowałaś się i ubrałaś, po czym stanęłaś na polu startowym. Na początku na spokojnie. 1%, 2%,3%,4%, na piątce moc była już wystarczająco duża. Na pięciu procentach próbowałaś się jakkolwiek poruszać, co bardziej przypominało pływanie w powietrzu niż latanie. Tym razem Stark siedział pod ścianą i śmiał się z twojego lotnictwa. Podleciałaś do niego i powiedziałaś.
-I co się śmiejesz? Ja nie zrobiłam dziury w suficie...
Mężczyzna słysząc to uśmiechnął się i uniósł ręce do góry. Westchnęłaś i próbowałaś dalej latać. Gdy doleciałaś mniej więcej na środek coś się zaczęło psuć i moc zaczęła niespodziewanie spadać.
-Nie, nie nie...-Uderzyłaś o ziemię. Uniosłaś głowę do góry i ujrzałaś wycelowanego w Ciebie robota.-Nieeeeeee-Krzyknęłaś i zaczęłaś uciekać, a Stark śmiał się jeszcze bardziej. Niestety, twoja ucieczka okazała się nieudana i również zostałaś potraktowana płynem gaśniczym. Cała mokra i zdenerwowana zdjęłaś z siebie urządzenia. Stark nadal się śmiał.
-Ha, ha, ha...-Zaczęłaś go przedrzeźniać.
-Ale to było śmieszne!-Bronił się. Westchnęłaś i podałaś mu urządzenia.
-Trzymaj, a ja idę się umyć.-Powiedziałaś i opuściłaś garaż. W salonie zastałaś Pepper. Czytała gazetę i chyba nie miała zamiaru zawracać sobie tobą głowy. Westchnęłaś i poszłaś do siebie. Po umyciu się ubrałaś czarny top, czarne spodnie i nieśmiertelnik. Tak przygotowana wróciłaś do garażu. Stark grzebał coś na komputerze. Podeszłaś do niego od tyłu i kucnęłaś obok.
-Co robisz?-Spytałaś. Stark nie odrywając wzroku od monitora powiedział.
-Zbroję. Fajnie by było jakoś udoskonalić te urządzenia.-Powiedział do Ciebie.-Na czerwono.-Teraz powiedział do robota. Spojrzałaś na ekran. Wyświetlała się tam zbroja robota, czerwona zbroja robota.
-Dodaj trochę złota.-Powiedziałaś do komputera, a ten natychmiast pokolorował projekt na złoto. Teraz wyglądało znacznie lepiej.
-No... Nie jest źle... Jest dobrze. Kobiety jednak mają gust!-Powiedział do Ciebie z uśmiechem, a Ty spojrzałaś na niego wzrokiem 'RYLY?'.-W nagrodę dostaniesz własną zbroję!-Powiedział ochoczo.
-Nie... Zbroi nie. Tylko rękawiczki i buty z tym do latania i jakimś promieniem, który może coś komuś zrobić.-Powiedziałaś. Tony znów wystukał coś na klawiaturze.
-Ok... Czarne mogą być?-Spytał, a Ty pokiwałaś głową na znak zgody. Do warsztatu weszła właśnie Pepper.
-Witam, mam prośbę, czy mogłabym dzisiaj wyjść trochę wcześniej?-Spytała. Stark oderwał wzrok od komputera i spojrzał na nią.
-Tia... Idź.-Powiedział do niej. Kobieta w milczeniu opuściła pokój.
-Gdzie ona się wybiera?-Spytałaś i zaczęłaś przeglądać ulotki leżące na biurku. Tony wzruszył ramionami. W twoje ręce wpadła jedna, ciekawa ulotka.
-Zapomniałeś o własnej imprezie?-Spytałaś marszcząc brwi. Stark zdziwiony oderwał się od komputera.
-Pokaż.-Powiedział, podałaś mu ulotkę.-Nie zaprosili mnie na własną imprezę.-Powiedział lekko zdenerwowany.
-Smutecek.-Stwierdziłaś.-Nie martw się, mnie też!-Powiedziałaś z krzywym uśmiechem.
-Jak nas nie zaprosili... To się wprosimy. Chociaż to niedorzeczne, żebym musiał się wpraszać na własną imprezę. Bądź gotowa za 20 minut. Spotykamy się w salonie.-Stwierdził i wyszedł.
-Co?! 20 minut!? Ja nie zdążę!-Zaczęłaś marudzić i pobiegłaś do swojego pokoju się przygotować. Otworzyłaś wielką szafę i wyciągnęłaś z niej małą, czerwoną sukienkę z diamentowym paskiem i dekoltem. Szybko ją włożyłaś, do kompletu ubrałaś diamentowy, mały naszyjnik i diamentowe kolczyki wkrętki. Włosy porządnie rozczesałaś i zrobiłaś sobie jako taką fryzurę, a całość dopełniłaś czarnymi szpilkami z srebrną podeszwą i lekkim i subtelnym makijażem. Tak przygotowana poszłaś na umówione miejsce spotkania. Stark czekał już tam w garniturze i spoglądał na zegarek.
-Pięć minut spóźnienia...-Powiedział, ale zamilkł gdy Cię ujrzał.-Wow. Nieźle wyglądasz.-Wprost nie mógł oderwać od Ciebie oczu. Uśmiechnęłaś się lekko.
-Możesz się tak na mnie nie patrzeć? To trochę dziwne.-Powiedziałaś pewnie.
-Tam wszyscy tak będą się tobie przyglądać.-Powiedział i poszedł do limuzyny. Dojechaliście na imprezę, wszędzie było mnóstwo dziennikarzy i sławnych osób. Stark wyszedł przed tobą i jak prawdziwy gentlemen, pomógł Ci wyjść z samochodu.
-Super. Dla nich już jesteśmy parę.-Wymruczałaś do Tonego.
-A to źle?-Powiedział nie przestawiając machać. Po chwilowym pozowaniu do zdjęć weszliście do środka. Twoją uwagę przykuł jeden dziennikarz. Miał bardzo ciemne, kręcone włosy, okulary i koszulę z czarnym krawatem. Pasował Ci do rysopisu Clarka Kenta, z opowiadań Bruca. Może Bruce też gdzieś tu krąży? Co chwilę podchodzili do Ciebie różni dziennikarze i pytali o rozmaite rzeczy.
-Czy to prawda, że pani i pan Tony Stark to para?-Spytała czerwono włosa dziennikarka.
-Słucham?-Spytałaś zdziwiona.-Oczywiście, że...
-Tak.-Stark wszedł Ci w słowo.
-Nie...-Syknęłaś przez zęby. Dziennikarka zanotowała coś w swoim notatniku.
-A dobrze się pani żyje z panem Starkiem?-Spytała dziennikarka. Zacisnęłaś zęby.
-Powtarzam po raz ostatni. Ja z nim...
-Jestem!-Wszedł Ci w słowo Tony.
-Tony, czy mógłbyś się łaskawie przymknąć?!-Wycedziłaś mu na ucho.
-Lepiej, żebyśmy chociaż zgrywali parę, żeby potem nie wyszedł jakiś chory skandal.-Powiedział przez zęby Stark. Westchnęłaś.
-Tak, jesteśmy parą.-Powiedziałaś do dziennikarki. Nagle wszyscy dziennikarze z tego miejsca zlecieli się właśnie do Ciebie i zaczęli przekrzykiwać się jeden przez drugiego. Walnęłaś face palma i modliłaś się, żeby oni sobie stąd poszli. Przez tłum zaczął przedzierać się jakiś człowiek. Stanął obok Ciebie. Mężczyzna miał brązowe, zaczesane włosy i mocne rysy twarzy.
-Jestem pewien, że Alli zechciałaby chwili spokoju.-Powiedział mężczyzna. Dziennikarze rozeszli się, a Ty dopiero teraz mogłaś przyjrzeć się twarzy swojego wybawcy.
-Bruce!-Powiedziałaś promiennie.
-Cześć młoda!-Odpowiedział z uśmiechem. Tony zakaszlał.
-Aha właśnie, sory. Tony, to jest Bruce Wayne, Bruce, to jest Tony Stark.-Przedstawiłaś.
-Jej chłopak.-Powiedział Tony i podał rękę Bruceowi.
-Tak nie jest.-Powiedziałaś szybko.
-Jest.-Zaprzeczył Tony. Bruce zaśmiał się.
-Słuchajcie, ja się w wasze życie nie będę wtrącał. A mogę na Chwilę porozmawiać z Alli?-Spytał.
-Jasne!-Powiedział Stark z uśmiechem i poszedł do baru.Westchnęłaś i powiedziałaś.
-To o co chodzi?-Spytałaś. Bruce rozejrzał się na około.
-Nie tutaj.-Powiedział i pociągnął Cię w stronę balkonów. Gdy już stanęliście, powiedział.
-Jesteś mi potrzebna. Wiedziałem, że tu się zjawisz, więc przyjechałem. Potrzebuję twojej pomocy. Nie wykluczone, że pomocy Starka również. Ale do rzeczy. Jak wiesz, Joker znów na wolności. Chłop się ukrywa, ale był wyciek, że ma założyć z jakimiś innymi złoczyńcami legion samobójców, czy coś w ten deseń. Prawdopodobnie nie wyniknie z tego nic dobrego i będzie trzeba gościa namierzyć. A co do Kenta, podobno miał być na tej imprezie.-Powiedział i znów się rozejrzał. Zmarszczyłaś brwi.
-Ciemne, kręcone włosy, okulary i niebiesko-zielone oczy?-Powiedziałaś, a Bruce pokiwał głową.-Ostatnio prowadził wywiad z Pepper. Ruda, piegowata, ma długą, błękitną sukienkę bez pleców.-Powiedziałaś. Bruce się uśmiechnął.
-Jesteś wielka!-Powiedział z uśmiechem i znikł w tłumie ludzi.
CDN
-By Spajderowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz