wtorek, 23 sierpnia 2016

Inna #40





Smętnym krokiem przeszłaś przez mostek nad mini rzeczką i dróżką powędrowałaś do drzwi od Twojego tajnego-domu. Wybrałaś z paru kluczy ten odpowiedni, srebrny i odkluczyłaś drzwi. Nacisnęłaś na klamkę i pchnęłaś je. Gdy tylko się otworzyły, w Twoje nozdrza uderzył zapach kurzu.

– O Boże... – wykaszlał Peter – Kiedy tu ostatni raz byłaś?

– Dawno temu... nawet nie pamiętam. – westchnęłaś, podeszłaś do okna i otworzyłaś je na oścież.

Tak samo postąpiłaś z pozostałymi oknami, dzięki czemu otrzymaliście chociaż trochę powietrza zdatnego do oddychania.

– A dlaczego nie ma tu Starka? I Rhodesa? I Nat? – Łucznik oparł się o ścianę i wbił w Ciebie wzrok.

Zacisnęłaś pięści, a po Twoim ciele przeszedł dreszcz.

– Podpisali traktakt, więc ich nie zabrali... – wyszeptałaś.

– Ale Vision i Pe...

– Vision i Peter to nie Stark i spółka. – warknęłaś i poszłaś do schowka po odkurzacz. Jeśli mielibyście tu mieszkać, musicie mieć porządek.

– Pokłóciliście się, czy jak? I masz jakieś szmaty i Pronto? – zawołał za Tobą.

Oprócz miotły, wzięłaś również buteleczkę z płynem o zapachu migdałów, oraz paczkę żółtych ściereczek do polerowania. Bez słowa wręczyłaś je Hawkeye'owi.

– Czyli się pokłóciliście? – ponowił pytanie.

Zagryzłaś wargi i jeszcze mocniej zacisnęłaś dłonie na wtyczce, którą miałaś włożyć do prądu.

– Clint, zluzuj... – burknął Kapitan i wziął od niego jedną ścierkę.

– A co jest, zerwali, czy jak? – szepnął Barton tak, że tylko Steve mógł go usłyszeć.

Steve milczał. Co miał powiedzieć? Tak, zerwali, bo Tony zachował się jak rozkapryszone dziecko? Nie mógł tak zrobić. Może i Stark już nie uznawał go jako przyjaciela, ale Kapitan nie mógł go tak zostawić. Jego życie posypało się w jednej chwili - stracił (chociaż tylko w jego uznaniu) przyjaciela, dziewczynę, nogi jego drugiego przyjaciela, chodź może dzięki rehabilitacji coś mu pomoże, jednak zanim to nastąpi, miną miesiące, jak nie lata. Dobrze, że mu chociaż pieniądze zostały, aczkolwiek "pieniądze szczęścia nie dają".

– O k***a... – syknął Clint – Przecież byli taką... zgodną parą!

– Weź się za sprzątanie. – burknął Steve.

Barton pokręcił głową nadal nie mogło do niego dotrzeć, jak ta dwójka (lekko) egoistycznych miliarderów mogła się rozejść. Przecież Ty i Tony byliście dla siebie stworzeni! Owszem, może i kłóciliście się ostatnio trochę... częściej i mocniej, ale hellow, to było parę lat szczęśliwego związku i nikomu w głowach się nie mieściło, że moglibyście się rozstać...
   Clint pokręcił głową i spryskał stół Prontem, a potem zabrał się za wycieranie.

CDN

– By Spajderowa

2 komentarze:

  1. super notka! kiedy wstawisz rodział? nie zniechęcaj się ! świetnie ci idzie c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, dzisiaj zaczęłam nowy rozdział. ^^ Notki są tak rzadko, bo (niestety) szkoła się zaczęła i nie mam teraz aż tyle czasu, jak w wakacje. :'(

      Usuń