sobota, 17 września 2016

Inna #42



No czy ten Moriarty nie jest uroczy? :') Tak. Odwala mi. 

Przed Black stał mężczyzna w okularach w czarnych oprawkach, w granatowej koszuli Jego ciemne loki lekko opadały mu na twarz, a chłodne, błękitne oczy starały się przewiercić Emilie na wylot.
– Przepraszam, ale skąd ty... – zaczął.
– Och, na pewno nie ma cię na wszystkich okładkach zaraz obok Starka i reszty Avengers. – prychnęła. – Po co tu przyszedłeś?
– Chciałem pogadać z Allie... Ale skąd ty, do diabła, wiesz, kim jestem?!
– Po pierwsze: Allie się z tobą nie umówi. Jedyne, z czym się teraz umawia to lody i Sherly, ale chyba woli Moriarty'ego. – wzruszyła ramionami – A jak myślisz, czy okulary i nieulizany fryz są odpowiednią ochroną? Nie. No właśnie. A audiencję u All załatwię ci, jeśli przylecisz z jajkami, mlekiem, ciemną czekoladą, białą czekoladą i dużą milką oreo. Dam ci pieniądze, jak wrócisz. Dziękuję, do widzenia.
– Ale...
Zanim Kent zdążył się wypowiedzieć, drzwi przed jego nosem trzasnęły i nie pozostało mu nic innego, jak potulnie lecieć po zakupy.
   Zadowolona z siebie była pani porucznik weszła do kuchni i z zadowoloną miną usiadła na blacie, naprzeciwko Sama.
– A ty nie miałaś lecieć po zakupy? – prychnął.
– Może i tak, ale wynalazłam kogoś, kto zrobi to za mnie.
Steve uniósł brwi do góry. Wiedział, że jego dziewczyna jest sprytna, ale chyba nie wysłała robota, prawda? A w ogóle, skąd miałaby mieć tego robota? Bo chyba go sobie go nie wyczarowała! Chociaż... Chociaż z nią nigdy nic nie wiadomo.
– Kogo wysłałaś? – spytał.
– Supermena!
Falcon zaśmiał się głośno.
– Taa.... A Batman upija się ze Starkiem!
– Nie zdziwiłabym się. – burknęła Black pod nosem.
Dlaczego zawsze, ale to zawsze nikt jej nie słuchał? Przecież miała rację, a te ciołki nie mogły tego pojąć... Albo po prostu - ona miała rację i tego się trzymajmy.  
   W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Black uśmiechnęła się triumfalnie, a uśmiechy, które zdobiły twarze Sama i Steve'a od razu znikły w obawie, że Emilie miała rację. Tylko Bucky po cichu siedział w kącie i nasłuchiwał, śmiejąc się pod nosem.
   Emilie pewnym krokiem podeszła do drzwi i otworzyła je. Jak się mogła spodziewać, w progu stał Supermen z foliowymi siatkami.
– Gdzie to postawić? – burknął.
– Na stole w kuchni. – westchnęła Black i zakluczyła za mężczyzną.

CDN

– By Spajderowa

Małe jest piękne, nie? No dobra, to nie jest piękne, ale to dokończę, żeby nie było...

3 komentarze:

  1. Prosze dodaj coś tak czekam i czekam... Wytrzymać nie mogę, a jak coś didajesz to mam banana na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie GENIALNE Ale Kiedy Next?

    OdpowiedzUsuń