Ju ar Alli Hays and ju haw 22 jers old, oters hav 23 jers old. Ok? Ok. Przejdźmy na polski, jak mogliście zauważyć okrutny los zmusił mnie do pisania na telefonie. (Nieme wezwanie o pomoc ;-;) Dlatego za wszystkie literówki, błędy, źle postawione przecinki przepraszam. :c Pozdrawiam także wszystkich agnetów FBI pracujących w Archiwum X :D (Może Dogget też się czegoś dorobi... I oczywiście nasz ukochany facet w czerni, nasz pan wynalazca, nasz pan forever alone, nasz pan Krycek.)
Nie mając nic do gadania pojechaliście na tą całą konferencję, chodź sama konieczność jej zwoływania nie wróżyła nic dobrego... Zajęliście swoje miejsca i czekaliście na resztę. Do sali wszedł właśnie obrazkowy blondasek i rzep na laski. Tobie od takich się rzygać chciało, dlatego nie wzbudził on u Ciebie zbyt wielkiej empatii. Dyskretnie nadepnęłaś Tony'ego, który od razu odwrócił się w twoją stronę.
-Co?-Spytał, a Ty wskazałaś głową na naszego blondaska.
-Kim on jest?-Spytałaś z odrazą. Stark przypatrywał mu się chwilę, po czym zwyczajnie wzruszył ramionami
-Sądząc po jego wyglądzie to nikim ważnym i kimś kto tylko stara się, bo mu to nie wychodzi, wyglądać na bóstwo...-Zrelacjonował Ci.-A co?-Spytał. Zmarszczyłaś brwi.
-Niezbyt widzę jego rolę w tym cyrku.-Powiedziałaś, a Tony się zaśmiał. Blondasek zmierzył was lodowatym wzrokiem i zajął swoje miejsce. Uśmiechnęłaś się ironicznie i pomachałaś do niego, dając mu do zrozumienia, że to na Ciebie nie działa. Na salę właśnie wszedł sędzia nie zawsze sprawiedliwy z swoimi przydupasami, którzy są tu bardziej dla szpanu, niż żeby mieli zrobić coś pożytecznego. Rozumiejąc, że ta konferencja będzie tak samo nudna jak wszystkie inne, podparłaś się na ręce i zmrużyłaś oczy.
-Dzień dobry, jak wszyscy tu zebrani wiedzą zebraliśmy się tu po to, żeby wyjaśnić sytuację związaną z bronią pana Anthony'ego Starka.-Powiedział, chociaż jego ton głosu mówił "zabierzemy Ci tę zbroję, Tony.", jednak i tak postawiliście by na swoim w obu sytuacjach. I teraz zaczął się wykład.
-Panie Stark, obywatele czują respekt przed pana bronią. Bardzo możliwe jest, że sytuacja wymknie się panu spod kontroli i będziemy mieli problem.-Powiedział chłodnym tonem nie zawsze sprawiedliwy.
-Tak, obywatele na pewno czują przede mną respekt dając mi rysunki swoich dzieci do podpisu.-Powiedział z ironią Stark.
-Ja rozumiem, jednak czy nie przydałby się panu pomocnik?-Spytał.-Wie pan, Batman ma Robina...-Kontynuował, jednak brutalnie mu przerwano.
-Czy ja panu wyglądam na Batmana? Poza tym tu jest mój pomocnik!-Powiedział i wskazał na Ciebie rękoma.-Robi wspaniałe kanapki.
Po sali rozniósł się przytłumiony odgłos śmiechu, a sędzia najwidoczniej niezadowolony jego postawą westchnął głęboko.
To może pozwoli mi pan porozmawiać z swoim "pomocnikiem". Czy pani mnie w ogóle słucha?-Syknął w twoją stronę. Ziewnęłaś i przeciągnęłaś się.
-Gdyby pan nie roztrząsał drobiazgów, być może by to nastąpiło.-Powiedziałaś z pełną premedytacją. Niezawszeń sprawiedliwy zrobił się czerwony na twarzy.
-Widzi pan? Po co pan to roztrząsa, skoro i tak nikt pana nie słucha!-Poparł Cię Stark. Blondasek widząc sytuację panującą na sali, postanowił wziąć sprawę w swoje ręce, zakaszlnął i powiedział.
-Nie chciałbym przerywać, jednak również chciałbym się wypowiedzieć...-Westchnął. Nie zawsze sprawiedliwy posłał mu wdzięczne spojrzenie.
-Dobrze, pozwólmy się wypowiedzieć Justinowi Hammerowi.-Powiedział i wskazał ręką na blondaska. Justin Hammer. Dobra, Hammer. Blondasek Justin Hammer. Blondasek wstał, ukłonił się i rozpoczął swój wykład. Znudzona wszystkimi oparłaś głowę na ramieniu Tony'ego i pozwoliłaś swojemu organizmowi posłać Cię w lekki sen. Poczułaś tylko czyjeś otaczające Cię ramię oraz przytłumione odgłosy rozmów. Dobra, nie takie przytłumione, bo do twoich uszu dotarł wyraźny komunikat o treści:
-Czy pani mnie w ogóle słucha?!
-Panie, daj jej spać! Pan sam też by zasnął na takim wykładzie, jak pana!-Usłyszałaś rozdrażniony głos Starka.
-Czy ja rozmawiam z panem?-Definitywnie właścicielem tego głosu był blondasek-Hammer. Powoli otworzyłaś jedno oko, potem drugie i jako tako usiadłaś na fotelu.
-To odpowie mi pani na moje pytanie?-Warknął do Ciebie Hammer. Zrobiłaś zdziwioną minę i uniosłaś brwi jak najwyżej się da.
-A jakie było?-Spytałaś zdziwionym tonem.
-Czy pani też posiada taką zbroję?-Powtórzył, a Ty nie odpowiedziałaś.-To jak?-Spytał.
-A już je pan zadał? Piłowałam paznokcie. Może pan powtórzyć?-Powiedziałaś i pokazałaś blondaskowi pilniczek. Na sali dało się słyszeć stłumiony śmiech ludzi i ciche pomrukiwanie Hammera.
-Powiem po raz ostatni i powtarzać nie będę!-Prawie, że krzyknął.
-Mhm. Tak, tak.-Powiedziałaś nie bardzo robiąc sobie sprawę z jego pytania.
-Czy pani też posiada taką zbroję?-Spytał. Zamyśliłaś się, w poszukiwaniu w wspomnieniach jakiejś ciętej riposty, jaką kiedyś posłałaś dziennikarzom. Stwierdziłaś, że na blondaska nie są odpowiednie i musisz wymyślić inną.
-A ma pan psa?-Spytałaś. Przecież nie mogłaś mu powiedzieć, że masz coś podobnego do zbroi, bo zbroją byś tego nie nazwała. Mężczyznę najwidoczniej zbiła z nóg niedorzeczność twojego pytania, bo chwilę milczał.
-Nie, ale co to ma do rzeczy?-Powiedział po namyśle.
-No właśnie, bo gdyby pan miał to bym panu wbiła na chatę i go zabrała, po co miałby się męczyć z takim tyranem?-Powiedziałaś, a po sali ponownie rozniósł się śmiech.-A tak samo z zbroją, gdybym ją miała, to by mi pan wleciał na chatę i ją zabrał.-Stwierdziłaś, a mężczyzna zrobił się cały czerwony na twarzy. Stark delikatnie szturchnął Cię łokciem. Odwróciłaś głowę w jego stronę.
-Nieźle mu pocisnęłaś, ale daj to zrobić profesjonalistom.-Szepnął Ci na ucho, a Ty się zaśmiałaś.
-Już się boję...-Uśmiechnęłaś się krzywo, a Stark posłał Ci pewne siebie spojrzenie, by po chwili przekierować je na Justina. Nie, nie Bibera, chociaż wyglądają bardzo podobnie. Bardzo lalusiowato. (Ja nie dyskryminuję, żeby nie było.)
-Przepraszam, że przerwałem wam tą jakże interesującą rozmowę, jednak...-Na ekran w sali wleciało wideo z Californi. Przedstawiało ono coś na wzór zbroi Iron mana, jednak było dużo brzydsze, słabsze jakościowo i zepsute, gdyż robot już po chwili pocałował glebę, a kto przebiegł przez środek kadru? Justin Hammer! Ten sam los podzieliły roboty z Korei, Chin, Rosji i Polski. (No co? Byłabym nie fair, jeślibym nas tu nie umieściła... :D ) W trakcie oglądania nagrań Hammer stawał się coraz bardziej czerwony i zezłoszczony.
-I co Hammer? Nie możesz tego mieć, a ja tak!-Krzyczał Tony.-Popłacz się z smutku!-Śpiewał. Sędzia tym razem sprawiedliwy uderzył młotkiem w stół i powiedział.
-Dosyć! Po obejrzeniu dowodów i pięknej przemowie pana Starka i pani Hayse zamykam konferencję! Do widzenia.-Powiedział i zniknął gdzieś za drzwiami. Tony chwycił twoją rękę i uniósł ją do góry, a swoją drugą pokazywał znak victorii, czyli zwycięstwa. Ty postanowiłaś odpuścić sobie nic nieznaczące gesty i po prostu wygiąć swoje usta w uśmiech numer 120. Wyszliście zza bramek i od razu zostaliście zasypani milionem pytań, na które staraliście się odpowiedzieć jak najlepiej, co nie znaczy, że zgodnie z prawdą. Przecież są rzeczy, które są tylko dla was... Gdy wszyscy dziennikarze już wyczerpali swoje zasoby spokojnie poszliście do samochodu. Zatrzasnęłaś drzwi powiedziałaś.
-Jedno mnie zastanawia...
Tony właśnie wszedł do samochodu i spojrzał na Ciebie pytającym wzrokiem
-Po co ten człowiek bawił się w sędziego, jeśli to nie był sędzia, tylko szef komisji senackiej?-Zaśmiałaś się.
-Cóż... Chciał się dowartościować! A wiesz gdzie jedziemy?-Spytał z uśmiechem. Uniosłaś głowę do góry.
-No nie wiem... Na Grand Prix Monaco?-Powiedziałaś oczywistym tonem.
-Na... Zaraz, skąd wiedziałaś?-Spytał. Wzruszyłaś ramionami.
-Magic. A teraz ruszaj.-Powiedziałaś. Toby posłusznie ruszył i pognaliście do Monaco.
[Już w Monaco] Wysiedliście z samochodu, a już dopadła was Natasha - Nowa sekretarka Tony'ego i Fox Mulder (No co? Skazali biedaka na śmierć, należy mu się upamiętnienie. Tylko agenci FBI ogarną :3 ) - Nowy prezes "Stark Industries".
-Dobrze, że jesteście. Dziennikarze chcą mnie zamordować pytaniami...-Powiedział Fox. Mężczyzna miał brązowe włosy i jednodniowy. Miał też mocno podkreślone kości policzkowe i brązowe oczy. (Po prostu wygooglaj sobie David Duchowny/Fox Mulder.) Natasha natomiast miała długie, kręcone i rude włosy, ładną figurę i bardzo kobiecy makijaż.
-W FBI Ci się bardziej podobało?-Spytał Stark wyolbrzymionym, smutnym tonem.
-Dziennikarze są naprawdę natrętni. Idźcie tam i to ogarnijcie.-Powiedziała Natasha i uniosła ręce w górę. Zaśmiałaś się. Świeżo upieczeni Fox i Natasha zapewne po prostu wyolbrzymiają sprawę i dziennikarzy nie ma AŻ tak dużo. Przynajmniej tak myślałaś. W milczeniu weszłaś na wielką salę. Nie było tak źle... Wyobrażałaś sobie większą ilość, jednak ta również była imponująca. Chciałaś przejść niezauważona, jednak starałaś się na marne, gdyż podbiegł do Ciebie nasz blondasek.
-Alli! Witaj! Jak się cieszę, że przyszłaś.-Powiedział i wyciągnął w twoją stronę rękę. Brzmiał szczerze. ZBYT szczerze. Do Hammera to było niepodobne, szczególnie po tym jak mu pocisnęłaś. Nawdychał się czegoś, czy jak? W ogóle jego głos brzmiał piskliwiej niż ostatni, dlatego podejrzenia padły na hel. Przez twoją głowę przelatywały najgorsze skutki odwzajemnienia tej "miłości", między innymi to, że będzie chciał od Ciebie kupić te informację to, że upije Cię i wyciągnie z Ciebie te informacje, lub jeszcze coś gorszego... W obawie przed skutkami bycia miłą, zostaniesz wredotą.
-Kupiłeś już psa?-Spytałaś i skrzyżowałaś ręce na piersi, zupełnie ignorując jego wyciągniętą dłoń. Mężczyzna zdziwiony twoim pytaniem uciekł wzrokiem gdzieś na pustą ścianę. Będzie chciał coś wymyślić, cięta riposta nie zaszkodzi.
-Tak! To york, nazywa się Chrupek!-Powiedział dumnie. Zrobiłaś smutną minę i jedną rękę położyłaś na jego ramieniu.
-Blondasku... Nie oszukuj się, twój pies jest tylko wytworem twojej wyobraźni, bo jaki by z tobą wytrzymał?-Powiedziałaś smutno, jednak ten nie odpowiedział, tylko wpatrywał się w wielki telewizor.-Co?-Spytałaś i również wpatrzyłaś się w ekran. Teraz miałaś już pełne podstawy na zamordowanie Starka. Jakby nigdy nic siedział sobie w swoim sportowym autku i ścigał się z pozostałymi, zupełnie nie zauważając stojącego na jego drodze mężczyzny. Zupełnie jak... W twojej wizji jakiś czas temu. Dobrze wiedziałaś jak to się skończy, jeśli nie zareagujesz. Właśnie w tej chwili podeszła do Ciebie Natasha z walizeczką w ręce. Niewiele myśląc chwyciłaś ją od niej i pobiegłaś do łazienki się przebrać. Szybko zrzuciłaś z siebie pistacjowy żakiet, a na jego miejsce ubrałaś szarą pelerynę. Z rękawiczkami nie musiałaś się zbytnio zmagać, bo już je miałaś na sobie. Wystarczyło tylko nacisnąć odpowiedni przycisk. Wyszykowana w ekspresowym dla siebie czasie chwyciłaś walizkę z rzeczami Tony'ego i wybijając okno znalazłaś się na torze i w ostatniej chwili unikając lecącego nad tobą kawałka niebieskiego samochodu. Ten niebieski samochód należał do Tony'ego... Twoje tętno przyspieszyło, a żądza zemsty wzrosła dziesięciokrotnie. Zza zakrętem ujrzałaś kawałek jasnożółtego, ognistego kabla, dlatego nie pozostało Ci nic innego niż wyciągnąć katany i odwrócić uwagę mężczyzny. Jednak zanim to zrobiłaś uruchomiłaś Jarvisa.
-Jarvis, jak podejdę wystarczająco blisko dostarcz tą zbroję Tony'emu i podaj mi dane tego cymbała.-Powiedziałaś.
-Chodzi pani o Tony'ego Starka?-Spytał.
-Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne, ale ja tak na serio. Masz 15 sekund...-Zaśmiałaś się i ruszyłaś prosto na mężczyznę.
-Rosjanin. Ivan Vanko dokładniej. Wybitny fizyk i matematyk.-Streścił Ci Jarvis i podał walizkę z zbroją Tony'emu. Niewiele myśląc wskoczyłaś Rosjaninowi na plecy i psiknęłaś mu gazem pieprzowym prosto w oczy. Mężczyzna zrzucił Cię, jednak nadal nie ogarniał położenia praktycznie wszystkiego. Odwrócił się w twoją stronę i zaczął machać kablami na prawo i lewo.
-Kotek, nie zrób sobie tyn krzywdy!-Zaśmiałaś się i posłałaś w jego rękę nożyk. Docelowo miał sprawić mu taki ból, że miał puścić węża. Niestety skutek okazał się zupełnie odwrotny, gdyż nóż po prostu odbił się od jego ręki, a on najwyraźniej odzyskał wzrok, bo kabel przeleciał dosłownie centymetr od twojej twarzy. Tym razem do akcji wkroczył Iron Man posyłając jeden pocisk w stronę Ivana. Mężczyzna zawył z bólu i upadł na kolana, jednak nie przestawał machać kablami. Jeden z nich przeleciał tuż nad twoją głową, a drugi zatoczył pętlę na szyi Tony'ego. Puszka na sardynki szamotała się i próbowała jakoś rozwiązać krępujące ją kable. Unikając swojego węża odcięłaś Ivanowi dłoń, w której dzierżył broń. Ten zawył z bólu i puścił sznur, którym oplótł Tony'ego. Stark szybko wyzwolił się z jego więzów i przyparł Ivana do ściany. Odetchnęłaś trzy razy głęboko i położyłaś się na torze.
-Co to miało być?-Spytał Tony. Podniosłaś głowę.
-Spytaj się Ivana.-Powiedziałaś i wróciłaś do leżenia.
-Zadyszka?-Spytał Tony, by rozluźnić atmosferę, chociaż to jego oddech słychać było najgłośniej..
-A mama mówiła, nie zaczynaj tak szybko!-Zaśmiałaś się.
-Co?-Spytał, a Ty wskazałaś głową na naszego blondaska.
-Kim on jest?-Spytałaś z odrazą. Stark przypatrywał mu się chwilę, po czym zwyczajnie wzruszył ramionami
-Sądząc po jego wyglądzie to nikim ważnym i kimś kto tylko stara się, bo mu to nie wychodzi, wyglądać na bóstwo...-Zrelacjonował Ci.-A co?-Spytał. Zmarszczyłaś brwi.
-Niezbyt widzę jego rolę w tym cyrku.-Powiedziałaś, a Tony się zaśmiał. Blondasek zmierzył was lodowatym wzrokiem i zajął swoje miejsce. Uśmiechnęłaś się ironicznie i pomachałaś do niego, dając mu do zrozumienia, że to na Ciebie nie działa. Na salę właśnie wszedł sędzia nie zawsze sprawiedliwy z swoimi przydupasami, którzy są tu bardziej dla szpanu, niż żeby mieli zrobić coś pożytecznego. Rozumiejąc, że ta konferencja będzie tak samo nudna jak wszystkie inne, podparłaś się na ręce i zmrużyłaś oczy.
-Dzień dobry, jak wszyscy tu zebrani wiedzą zebraliśmy się tu po to, żeby wyjaśnić sytuację związaną z bronią pana Anthony'ego Starka.-Powiedział, chociaż jego ton głosu mówił "zabierzemy Ci tę zbroję, Tony.", jednak i tak postawiliście by na swoim w obu sytuacjach. I teraz zaczął się wykład.
-Panie Stark, obywatele czują respekt przed pana bronią. Bardzo możliwe jest, że sytuacja wymknie się panu spod kontroli i będziemy mieli problem.-Powiedział chłodnym tonem nie zawsze sprawiedliwy.
-Tak, obywatele na pewno czują przede mną respekt dając mi rysunki swoich dzieci do podpisu.-Powiedział z ironią Stark.
-Ja rozumiem, jednak czy nie przydałby się panu pomocnik?-Spytał.-Wie pan, Batman ma Robina...-Kontynuował, jednak brutalnie mu przerwano.
-Czy ja panu wyglądam na Batmana? Poza tym tu jest mój pomocnik!-Powiedział i wskazał na Ciebie rękoma.-Robi wspaniałe kanapki.
Po sali rozniósł się przytłumiony odgłos śmiechu, a sędzia najwidoczniej niezadowolony jego postawą westchnął głęboko.
To może pozwoli mi pan porozmawiać z swoim "pomocnikiem". Czy pani mnie w ogóle słucha?-Syknął w twoją stronę. Ziewnęłaś i przeciągnęłaś się.
-Gdyby pan nie roztrząsał drobiazgów, być może by to nastąpiło.-Powiedziałaś z pełną premedytacją. Niezawszeń sprawiedliwy zrobił się czerwony na twarzy.
-Widzi pan? Po co pan to roztrząsa, skoro i tak nikt pana nie słucha!-Poparł Cię Stark. Blondasek widząc sytuację panującą na sali, postanowił wziąć sprawę w swoje ręce, zakaszlnął i powiedział.
-Nie chciałbym przerywać, jednak również chciałbym się wypowiedzieć...-Westchnął. Nie zawsze sprawiedliwy posłał mu wdzięczne spojrzenie.
-Dobrze, pozwólmy się wypowiedzieć Justinowi Hammerowi.-Powiedział i wskazał ręką na blondaska. Justin Hammer. Dobra, Hammer. Blondasek Justin Hammer. Blondasek wstał, ukłonił się i rozpoczął swój wykład. Znudzona wszystkimi oparłaś głowę na ramieniu Tony'ego i pozwoliłaś swojemu organizmowi posłać Cię w lekki sen. Poczułaś tylko czyjeś otaczające Cię ramię oraz przytłumione odgłosy rozmów. Dobra, nie takie przytłumione, bo do twoich uszu dotarł wyraźny komunikat o treści:
-Czy pani mnie w ogóle słucha?!
-Panie, daj jej spać! Pan sam też by zasnął na takim wykładzie, jak pana!-Usłyszałaś rozdrażniony głos Starka.
-Czy ja rozmawiam z panem?-Definitywnie właścicielem tego głosu był blondasek-Hammer. Powoli otworzyłaś jedno oko, potem drugie i jako tako usiadłaś na fotelu.
-To odpowie mi pani na moje pytanie?-Warknął do Ciebie Hammer. Zrobiłaś zdziwioną minę i uniosłaś brwi jak najwyżej się da.
-A jakie było?-Spytałaś zdziwionym tonem.
-Czy pani też posiada taką zbroję?-Powtórzył, a Ty nie odpowiedziałaś.-To jak?-Spytał.
-A już je pan zadał? Piłowałam paznokcie. Może pan powtórzyć?-Powiedziałaś i pokazałaś blondaskowi pilniczek. Na sali dało się słyszeć stłumiony śmiech ludzi i ciche pomrukiwanie Hammera.
-Powiem po raz ostatni i powtarzać nie będę!-Prawie, że krzyknął.
-Mhm. Tak, tak.-Powiedziałaś nie bardzo robiąc sobie sprawę z jego pytania.
-Czy pani też posiada taką zbroję?-Spytał. Zamyśliłaś się, w poszukiwaniu w wspomnieniach jakiejś ciętej riposty, jaką kiedyś posłałaś dziennikarzom. Stwierdziłaś, że na blondaska nie są odpowiednie i musisz wymyślić inną.
-A ma pan psa?-Spytałaś. Przecież nie mogłaś mu powiedzieć, że masz coś podobnego do zbroi, bo zbroją byś tego nie nazwała. Mężczyznę najwidoczniej zbiła z nóg niedorzeczność twojego pytania, bo chwilę milczał.
-Nie, ale co to ma do rzeczy?-Powiedział po namyśle.
-No właśnie, bo gdyby pan miał to bym panu wbiła na chatę i go zabrała, po co miałby się męczyć z takim tyranem?-Powiedziałaś, a po sali ponownie rozniósł się śmiech.-A tak samo z zbroją, gdybym ją miała, to by mi pan wleciał na chatę i ją zabrał.-Stwierdziłaś, a mężczyzna zrobił się cały czerwony na twarzy. Stark delikatnie szturchnął Cię łokciem. Odwróciłaś głowę w jego stronę.
-Nieźle mu pocisnęłaś, ale daj to zrobić profesjonalistom.-Szepnął Ci na ucho, a Ty się zaśmiałaś.
-Już się boję...-Uśmiechnęłaś się krzywo, a Stark posłał Ci pewne siebie spojrzenie, by po chwili przekierować je na Justina. Nie, nie Bibera, chociaż wyglądają bardzo podobnie. Bardzo lalusiowato. (Ja nie dyskryminuję, żeby nie było.)
-Przepraszam, że przerwałem wam tą jakże interesującą rozmowę, jednak...-Na ekran w sali wleciało wideo z Californi. Przedstawiało ono coś na wzór zbroi Iron mana, jednak było dużo brzydsze, słabsze jakościowo i zepsute, gdyż robot już po chwili pocałował glebę, a kto przebiegł przez środek kadru? Justin Hammer! Ten sam los podzieliły roboty z Korei, Chin, Rosji i Polski. (No co? Byłabym nie fair, jeślibym nas tu nie umieściła... :D ) W trakcie oglądania nagrań Hammer stawał się coraz bardziej czerwony i zezłoszczony.
-I co Hammer? Nie możesz tego mieć, a ja tak!-Krzyczał Tony.-Popłacz się z smutku!-Śpiewał. Sędzia tym razem sprawiedliwy uderzył młotkiem w stół i powiedział.
-Dosyć! Po obejrzeniu dowodów i pięknej przemowie pana Starka i pani Hayse zamykam konferencję! Do widzenia.-Powiedział i zniknął gdzieś za drzwiami. Tony chwycił twoją rękę i uniósł ją do góry, a swoją drugą pokazywał znak victorii, czyli zwycięstwa. Ty postanowiłaś odpuścić sobie nic nieznaczące gesty i po prostu wygiąć swoje usta w uśmiech numer 120. Wyszliście zza bramek i od razu zostaliście zasypani milionem pytań, na które staraliście się odpowiedzieć jak najlepiej, co nie znaczy, że zgodnie z prawdą. Przecież są rzeczy, które są tylko dla was... Gdy wszyscy dziennikarze już wyczerpali swoje zasoby spokojnie poszliście do samochodu. Zatrzasnęłaś drzwi powiedziałaś.
-Jedno mnie zastanawia...
Tony właśnie wszedł do samochodu i spojrzał na Ciebie pytającym wzrokiem
-Po co ten człowiek bawił się w sędziego, jeśli to nie był sędzia, tylko szef komisji senackiej?-Zaśmiałaś się.
-Cóż... Chciał się dowartościować! A wiesz gdzie jedziemy?-Spytał z uśmiechem. Uniosłaś głowę do góry.
-No nie wiem... Na Grand Prix Monaco?-Powiedziałaś oczywistym tonem.
-Na... Zaraz, skąd wiedziałaś?-Spytał. Wzruszyłaś ramionami.
-Magic. A teraz ruszaj.-Powiedziałaś. Toby posłusznie ruszył i pognaliście do Monaco.
[Już w Monaco] Wysiedliście z samochodu, a już dopadła was Natasha - Nowa sekretarka Tony'ego i Fox Mulder (No co? Skazali biedaka na śmierć, należy mu się upamiętnienie. Tylko agenci FBI ogarną :3 ) - Nowy prezes "Stark Industries".
-Dobrze, że jesteście. Dziennikarze chcą mnie zamordować pytaniami...-Powiedział Fox. Mężczyzna miał brązowe włosy i jednodniowy. Miał też mocno podkreślone kości policzkowe i brązowe oczy. (Po prostu wygooglaj sobie David Duchowny/Fox Mulder.) Natasha natomiast miała długie, kręcone i rude włosy, ładną figurę i bardzo kobiecy makijaż.
-W FBI Ci się bardziej podobało?-Spytał Stark wyolbrzymionym, smutnym tonem.
-Dziennikarze są naprawdę natrętni. Idźcie tam i to ogarnijcie.-Powiedziała Natasha i uniosła ręce w górę. Zaśmiałaś się. Świeżo upieczeni Fox i Natasha zapewne po prostu wyolbrzymiają sprawę i dziennikarzy nie ma AŻ tak dużo. Przynajmniej tak myślałaś. W milczeniu weszłaś na wielką salę. Nie było tak źle... Wyobrażałaś sobie większą ilość, jednak ta również była imponująca. Chciałaś przejść niezauważona, jednak starałaś się na marne, gdyż podbiegł do Ciebie nasz blondasek.
-Alli! Witaj! Jak się cieszę, że przyszłaś.-Powiedział i wyciągnął w twoją stronę rękę. Brzmiał szczerze. ZBYT szczerze. Do Hammera to było niepodobne, szczególnie po tym jak mu pocisnęłaś. Nawdychał się czegoś, czy jak? W ogóle jego głos brzmiał piskliwiej niż ostatni, dlatego podejrzenia padły na hel. Przez twoją głowę przelatywały najgorsze skutki odwzajemnienia tej "miłości", między innymi to, że będzie chciał od Ciebie kupić te informację to, że upije Cię i wyciągnie z Ciebie te informacje, lub jeszcze coś gorszego... W obawie przed skutkami bycia miłą, zostaniesz wredotą.
-Kupiłeś już psa?-Spytałaś i skrzyżowałaś ręce na piersi, zupełnie ignorując jego wyciągniętą dłoń. Mężczyzna zdziwiony twoim pytaniem uciekł wzrokiem gdzieś na pustą ścianę. Będzie chciał coś wymyślić, cięta riposta nie zaszkodzi.
-Tak! To york, nazywa się Chrupek!-Powiedział dumnie. Zrobiłaś smutną minę i jedną rękę położyłaś na jego ramieniu.
-Blondasku... Nie oszukuj się, twój pies jest tylko wytworem twojej wyobraźni, bo jaki by z tobą wytrzymał?-Powiedziałaś smutno, jednak ten nie odpowiedział, tylko wpatrywał się w wielki telewizor.-Co?-Spytałaś i również wpatrzyłaś się w ekran. Teraz miałaś już pełne podstawy na zamordowanie Starka. Jakby nigdy nic siedział sobie w swoim sportowym autku i ścigał się z pozostałymi, zupełnie nie zauważając stojącego na jego drodze mężczyzny. Zupełnie jak... W twojej wizji jakiś czas temu. Dobrze wiedziałaś jak to się skończy, jeśli nie zareagujesz. Właśnie w tej chwili podeszła do Ciebie Natasha z walizeczką w ręce. Niewiele myśląc chwyciłaś ją od niej i pobiegłaś do łazienki się przebrać. Szybko zrzuciłaś z siebie pistacjowy żakiet, a na jego miejsce ubrałaś szarą pelerynę. Z rękawiczkami nie musiałaś się zbytnio zmagać, bo już je miałaś na sobie. Wystarczyło tylko nacisnąć odpowiedni przycisk. Wyszykowana w ekspresowym dla siebie czasie chwyciłaś walizkę z rzeczami Tony'ego i wybijając okno znalazłaś się na torze i w ostatniej chwili unikając lecącego nad tobą kawałka niebieskiego samochodu. Ten niebieski samochód należał do Tony'ego... Twoje tętno przyspieszyło, a żądza zemsty wzrosła dziesięciokrotnie. Zza zakrętem ujrzałaś kawałek jasnożółtego, ognistego kabla, dlatego nie pozostało Ci nic innego niż wyciągnąć katany i odwrócić uwagę mężczyzny. Jednak zanim to zrobiłaś uruchomiłaś Jarvisa.
-Jarvis, jak podejdę wystarczająco blisko dostarcz tą zbroję Tony'emu i podaj mi dane tego cymbała.-Powiedziałaś.
-Chodzi pani o Tony'ego Starka?-Spytał.
-Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne, ale ja tak na serio. Masz 15 sekund...-Zaśmiałaś się i ruszyłaś prosto na mężczyznę.
-Rosjanin. Ivan Vanko dokładniej. Wybitny fizyk i matematyk.-Streścił Ci Jarvis i podał walizkę z zbroją Tony'emu. Niewiele myśląc wskoczyłaś Rosjaninowi na plecy i psiknęłaś mu gazem pieprzowym prosto w oczy. Mężczyzna zrzucił Cię, jednak nadal nie ogarniał położenia praktycznie wszystkiego. Odwrócił się w twoją stronę i zaczął machać kablami na prawo i lewo.
-Kotek, nie zrób sobie tyn krzywdy!-Zaśmiałaś się i posłałaś w jego rękę nożyk. Docelowo miał sprawić mu taki ból, że miał puścić węża. Niestety skutek okazał się zupełnie odwrotny, gdyż nóż po prostu odbił się od jego ręki, a on najwyraźniej odzyskał wzrok, bo kabel przeleciał dosłownie centymetr od twojej twarzy. Tym razem do akcji wkroczył Iron Man posyłając jeden pocisk w stronę Ivana. Mężczyzna zawył z bólu i upadł na kolana, jednak nie przestawał machać kablami. Jeden z nich przeleciał tuż nad twoją głową, a drugi zatoczył pętlę na szyi Tony'ego. Puszka na sardynki szamotała się i próbowała jakoś rozwiązać krępujące ją kable. Unikając swojego węża odcięłaś Ivanowi dłoń, w której dzierżył broń. Ten zawył z bólu i puścił sznur, którym oplótł Tony'ego. Stark szybko wyzwolił się z jego więzów i przyparł Ivana do ściany. Odetchnęłaś trzy razy głęboko i położyłaś się na torze.
-Co to miało być?-Spytał Tony. Podniosłaś głowę.
-Spytaj się Ivana.-Powiedziałaś i wróciłaś do leżenia.
-Zadyszka?-Spytał Tony, by rozluźnić atmosferę, chociaż to jego oddech słychać było najgłośniej..
-A mama mówiła, nie zaczynaj tak szybko!-Zaśmiałaś się.
CDN
-By Spajderowa
Miazga! Czekam na następną część. ^^
OdpowiedzUsuńWincyj. O.O
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń