Nie. Za dużo informacji. Jak chcecie wieku itd, to do poprzednich części zapraszam. (I tak, wiem, że Age of Ultron był PO Zimowym Żołnierzu. Nie wypominajcie. I lata też są pokręcone. Taka komplikacja powstała na potrzeby fabuły.
Obudził Cię odgłos kardiomonitora. Nieznośne urządzenie.Powoli rozchyliłaś powieki. Pierwsze co poczułaś to to, że nie możesz ruszać kończynami. W sumie... To zrozumiałe. Po takim wypadku, jakiego doznałaś to jest normalne, więc nie miałaś zamiaru się tym stresować. Pomieszczenie, w którym się znajdowałaś nie przypominało szpitalu. Dobra, przeszklone drzwi z napisem "EXIT" informowały o medycznej karierze tego budynku, jednak to było tylko to. Na ogół ściany były beżowe, meble z ciemnego drewna, a na stoliczku, który stał obok Ciebie stały bukieciki kwiatów. Dużo bukiecików. W takim razie... Ile spałaś? Lekko odchyliłaś głowę w stronę fotela, na którym siedział Stark. Głowę miał podpartą na dłoniach, a jego wzrok utkwił gdzieś w ścianie. Wyglądał na dość przybitego, jednak mimo to uśmiechnęłaś się na jego widok.
-Tony...-Wycharczałaś. Twój głos na razie nie miał normalnej barwy, tylko lekką chrypę, która dość skutecznie uniemożliwiała Ci mówienie rozbudowanych zdań na tyle głośno, by ktokolwiek Cię usłyszał.-TONY!!-Powtórzyłaś głośniej, bo mężczyzna poprzednim razem najwidoczniej Cię nie usłyszał. Stark skierował wzrok na Twoje łóżko i Twoją twarz, a jego źrenice momentalnie powiększyły się.
-Allie...-Wyszeptał mężczyzna, a po jego policzku spłynęła jedna, samotna łza szczęścia. Momentalnie zerwał się z fotela i kucnął obok Twojego łóżka, opierając głowę na poręczy.-Tak się cieszę, że już jesteś z nami...-Powiedział z uśmiechem i delikatnie pogładził Twoje włosy.
-Tygodnia beze mnie nie mogłeś wytrzymać?-Zaśmiałaś się. Ręka Starka momentalnie zatrzymała się na Twojej głowie, a uśmiech zmalał.-B
-Bo to był tydzień, prawda?-Spytałaś, a Twój głos się lekko załamał.-Który mamy rok?-Spytałaś, jednak nie dane było Ci usłyszeć odpowiedzi.-Tony, proszę, powiedz, który mamy rok!-Powiedziałaś, a Twoje serce momentalnie przyspieszyło.
-2016...-Powiedział Stark ściszonym głosem. Zerwałaś się z łóżka jak oparzona. Wreszcie poczułaś wszystkie mięśnie.. Albo... Albo i nie wszystkie uniosłaś ręce przed swoją twarz. Twoja prawa ręka była... Z metalu. Twoja ręka była z chole*nego metalu. Metalu. Byłaś przerażona i szeroko rozszerzyłaś oczy. Ha! A to jeszcze nie koniec niespodzianek! Spojrzałaś w dół. Twoja stopa... Też była z metalu. Z Twoich ust wydarł się głośny krzyk, a z oczu polał się strumień niezliczonych łez.
-Alli... Ale wiesz, jakie to ma bajery? Możesz po tym pisać specjalnymi markerami, możesz przyczepiać magnesy, możesz łapać tarczę Kapitana w locie, a na dodatek wrogów będziesz powalać w dwie minuty!-Próbował Cię pocieszyć Stark, jednak coś nie za bardzo mu to wychodziło. Dobra, trzeba spięć cztery litery i przestać płakać. Leżałaś w śpiączce dwa lata... i masz metalowe kończyny... jak Anakin... ale jak do tego doszło?
-Jak do tego doszło?-Spytałaś tonem opłukanym od emocji i otarłaś zdrową ręką ostatnie łzy.
-Eh...-Westchnął brunet.-Twoje kości były... wielką miazgą i lekarze stwierdzili, że należy amputować i postawili pytanie: ma być proteza, czy nie ma być? Powiedziałem, że ma być, bo... chyba lepiej, że masz taką, a nie masz wcale, prawda?-Spytał Stark i uśmiechnął się lekko. Pokiwałaś potwierdzająco głową.
-A co się wydarzyło podczas mojej "nieobecności"?-Spytałaś i utkwiłaś wzrok w podłodze.
-Coż... Mandaryn okazał się aktorem i siedzi w więzieniu, a prawdziwym terrorystom okazał się szef konkurencyjnej firmy...-Prychnęłaś na tę informację. Konkurencja już naprawdę nie ma co robić...-Zadzwoniłem po fachowców, którzy zabrali się za naprawę naszych domów. W sensie mojej i Twojej willi. Ta moja po akcji z Pepper jeszcze się nie pozbierała... Zgłosiłem się na zabieg i wyjęli mi te odłamki z serca, Deadpool zabił Ajaxa...-Kontynuował Tony, a Ty wzięłaś zamach i zbiłaś stojący na stoliczku wazon. Deadpool zabił Twojego największego wroga. Nice.
-Kontynuuj...-Westchnęłaś, a po Twoim zdenerwowaniu nie było śladu.
-Potem... Stworzyłem Ultrona, który niechcący rozwalił pół miasta...-Mówił Stark, a Ty się zaśmiałaś. Czego on nie wymyśli...
-Ale wam nic się nie stało, prawda?-Spytałaś i spojrzałaś w oczy swojego rozmówcy. Były, jak zwykle, pewne, tak cudownie brązowe i kojące zarazem.
-Nam, których znasz, to nie... Przy okazji stworzyłem Visiona. Ma niezłego kopa.-Zaśmiał się Tony.-Do Avengers dołączyli Wanda i Pietro...
-Ale jest tam miejsce dla mnie, prawda?-Spytałaś lekko niepewnie. Przez dwa lata byłaś w śpiączce. Fury już dawno mógł znaleźć kogoś na Twoje miejsce, bo nie był pewny, czy po przebudzeniu będziesz w tej samej formie. W ogóle będziesz musiała ostro potrenować, by wrócić do stanu, w jakim zostawiłaś swoje ciało dwa lata temu. Mocno schudłaś. To na pewno. Ale nie wiadomo, co z Twoimi mięśniami, wytrzymałością i celnością. Chyba wrócisz do biegania... Włosy zostawisz w stanie, w jakim są teraz. Piękne, puszyste i do pasa. Marzenie.
-Jasne! Fury powiedział, że jak się wykurujesz, masz wracać do pracy!-Zaśmiał się Stark.
-Propo włosów. Nie było tu żadnego pojemniczka z włosami i takiego... Złotego naszyjnika w kształcie serca?-Spytałaś. Tony odwrócił się w stronę stoliczka i zabrał z niego przedmioty, o których mówiłaś.
-Tutaj są. A do czego będą Ci służyć?-Spytał Tony zapinając naszyjnik na Twojej szyi.
-Naszyjnik to pamiątka po mamie, a co do włosów, to jest to kolor, na jaki mam zamiar zrobić sobie pasemka.-Wyjaśniałaś.-A co jeszcze się wydarzyło?
-Cóż... Pietro umarł, Ultron umarł, Barbie po sterydach wrócił do Asgardu, Bruce zaczął coś kręcić z Natashą, ale żadne z nich się do tego nie przyznaje, a Kapitan znowu wpakował się w jakieś bagno z śmiercią Fury'ego...-Wyjaśnił Stark.
-Hahahahahaha... Że co proszę? Jak to, "śmiercią Fury'ego"?!-Spytałaś. Jak to, Fury umarł? Przecież to niedorzeczne!
-Ech... Fury wpadł do mieszkania Kapitana, a on go podobno zamordował...-Westchnął Stark.
-Chyba nie wierzysz, że Steve naprawdę zabił Fury'ego?-Spytałaś i wlepiłaś w Tony'ego wzrok.
-A jakie jest inne wytłumaczenie śmierci Nicka?-Tony skrzyżował ręce na piersi.
-Nie wiem...-Zacięłaś się.-Ale nie wierzę, że to Rogers go zabił. Nie wierzę.-Powiedziałaś i położyłaś głowę na kolanach Tony'ego. przecież Steve muchy by nie skrzywdził, nie dałby rady zabić wroga z zimną krwią, a co dopiero swojego szefa...
CDN
-By Spajderowa
(Tak, Olivia, możesz się cieszyć. :3 )
Wooooow ;o; Czekam na więcej♥
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część ?? <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń